Ojców starym szlakiem Wisconsin
W dniach 28–30 lipca 2023 r. odbył się III Motocyklowy Rajd „Ojców Naszych Starym Szlakiem–Wisconsin”, którego celem było odwiedzenie miejscowości związanych z Polską oraz nawiązanie kontaktów z zamieszkałymi tam Polakami i Amerykanami polskiego pochodzenia.
Rajd ten dedykujemy Pani Marii Seweryn, żonie przyjaciela naszego śp. Wojciecha Seweryna, która zmarła kilka dni przed naszym wyjazdem. Wojciech Seweryn był pomysłodawcą i twórcą Pomnika Katyńskiego, który stoi w Niles obok Chicago. Kilka słów o Pani Marii, krótka modlitwa i jedziemy z Palatine do Milwaukee pod pomnik Tadeusza Kościuszki. Tam parę słów o nim samym, jak również o koledze Andrzeju Podgórskim z naszego Stowarzyszenia, który tydzień temu odwiedził pomnik Kościuszki w Saint Petersburg na Florydzie i podobnie jak my zostawił biało–czerwony proporczyk oraz ognik pamięci. Przypomniało mi się zdarzenie sprzed kilkunastu już lat, gdy 11 listopada podjechałem pod ww. pomnik Kościuszki na Florydzie, zostawiłem biało–czerwone kwiaty i aby uczcić godnie Dzień Niepodległości wyciągnąłem butelkę szampana. Pomnik Naczelnika stoi w miejskim parku, gdzie codziennie koczują bezrobotni i bezdomni murzyni, więc na widok szampana okrążyli mnie pytając o chociaż jeden łyczek. Wytłumaczyłem co tam robię, przeczytałem kilka zdań z pomnika mówiących o stosunku T. Kościuszki do niewolników i o jego testamencie przeznaczającym spore sumy na wykup niewolników. Pokiwali głowami łakomie patrząc na napój w butelce.
Powiedziałem:
– Nic za darmo, kto chce się napić musi zaśpiewać Hymn Polski.
Po wielu próbach zaśpiewali, jak umieli i wypiliśmy musujący, chłodny szampan ku czci Naczelnika i Polaków.
Ale wróćmy do Milwaukee, gdzie przejeżdżamy od pomnika pod Bazylikę św. Jozefata Kuncewicza, patrona Rusi, zamordowanego w Witebsku w 1623 roku, a ogłoszonym świętym przez papieża Piusa IX 12 czerwca 1867 r. Podziwiamy architekturę, malowidła świętych, polskie napisy oraz historyczne postacie Piotra Skargi, jak i Tadeusza Kościuszki otoczonego kosynierami. Wybudowana w latach 1896–1901 na wzór Bazyliki św. Piotra w Rzymie, błogosławiona przez papieża Leona XIII. Gorąco zachęcam do przyjazdu, modlitwy oraz spojrzenia na piękno tej perły architektury. Zwiedzamy również pawilon Jana Pawła II oraz sklepik z pamiątkami.
Następnie jedziemy do miejscowości Poland, skromy sklepik ze wszystkim. Mieści się tu stacja benzynowa, a tuż obok cmentarz wraz z pobliską kaplicą, którą wybudowano na miejscu zburzonego kościoła św. Cyryla i Metodego.
Odmawiamy dziesiątkę różańca za dusze Pani Marii i w drogę do Pulaski, a tam gdzie okiem sięgnąć wszystko i wszędzie Pulaski: apteka, straż pożarna, warsztaty samochodowe, parki, szkoła, ulica. Kilka zdjęć, wyjazd i już wita nas następna tablica z napisem Sobieski, a więc tak jak poprzednio zostawiamy biało–czerwoną flagę i odjazd. Po drodze zatrzymujemy się przy cmentarzu oraz przydrożnej kapliczce, na której widnieje napis: „W rocznicę jubileuszu 1901”. Polski krajobraz z kapliczką w tle – pochylam głowę, chwila zadumy i tam też zostawiam flagę i w drogę do Stevens Point, aby odwiedzić symbole wolności – Orły wykute przez Pana Bolesława Kochanowskiego. Umieszczone na stalowych słupach strzegą napisu: „Za Wolność Waszą i Naszą.” Odsłonięte dwa lata temu, pięknie wkomponowane są w otaczającą przyrodę wraz z majestatycznie płynącą rzeką Wisconsin.
Za chwilę czeka mnie niespodzianka. Otóż, podjeżdża sam wykonawca dzieła – p. Bolesław Kochanowski. Zdjęcia, rozmowa, słyszę kilka ciekawostek o samej pracy. Bardzo serdeczny, otwarty i przyjacielski. Odwiedził Polskę już siedem razy. Akurat mam na sobie pod kamizelką koszulkę na czasie: „Wołyń 43 –Pamiętamy”. Pokazuje napis i tłumaczę co on oznacza. Wspominam o ludobójstwie ze szczególnym okrucieństwem –według słów ukraińskiego prezydenta Leonida Krawczuka ok. 500 tysięcy zamordowanych Polaków, w większości kobiety, dzieci i starcy. Bez pochowku, bez krzyża, bez kurhanu leżą w bezimiennych dołach śmierci. Pan Bolesław kiwa głową w zamyśleniu.
– Wiem – mówi – mam wujka z Wołynia, który cudem ocalał i opowiadał o tych strasznych, barbarzyńskich czasach.
Przy okazji zachęca mnie do odwiedzenia kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Szkaplerznej – ok. 10 mil od Stevens Point. Nasze spotkanie kończymy serdecznym uściskiem dłoni… odjeżdżamy, według wskazówek p. Bolesława, w kierunku wyżej wymienionego kościoła. Jedziemy przez szczere pola kukurydzy, gdzieniegdzie na horyzoncie pojawiają się domki… i widzimy wspomniany kościół. Wolno zbliżamy się do bramy wjazdowej. Patrzę wprost
i brakuje mi tchu ze wzruszenia. Te 10 mil od chwili pożegnania się z Bolesławem, rozmowy o Polsce, wołyńskich męczennikach, milionach przesiedleńców – wielu z banderowskimi korzeniami i nienawiścią do wszystkiego co polskie wprowadziły mnie w nastrój nostalgii, ba nawet troski o nasz polski dom. A tu na wprost nas, na bramie widnieje wyblakły napis: „Boże, zbaw Polskę”. Wzruszenie, ale też ukojenie. Nadzieja w tym oto napisie, wyrażającym prośbę rzeszy Polaków przybyłych w te strony. Żyjącymi według wiary: „bez Boga, ani do proga…” Więc pokornie powtarzamy za nimi: „Boże, zbaw Polskę.”
Nadzieja w tym oto napisie "Boże, zbaw Polskę."
Wzruszenie, ale też ukojenie.
Żyjącymi według wiary:
„bez Boga, ani do proga…”
Więc pokornie
powtarzamy za nimi:
„Boże, zbaw Polskę.”
Kościół miał być zamknięty, lecz odbywa się nabożeństwo żałobne. Wchodzimy biorąc udział w części Mszy św., a po chwili dalej ruszamy w drogę w kierunku zasłużonego odpoczynku.
W hotelu trochę relaksu nad basenem, posiłek i rozmowy. Wciąż jest spore zainteresowanie napisem na koszulkach – WOŁYŃ 43 PAMIĘTAMY. Cierpliwie tłumaczę tę historię naszej ojczyzny. Po wysłuchaniu na ogół słuchacze szukają dalszych wiadomości na internecie. Warto, wszak „Jedynie prawda jest ciekawa.”
Rano na śniadanie (w hotelu miało być tzw. continental, ale jakoś prawie pusto) i kierunek Lublin. Wcześniejszy zamiar odwiedzenia przyjaciela, naszego poety, Edwarda Duszy spalił na panewce. Biedny rozchorował się i leży w łóżku. Odwiedzimy cię następnym razem. Przyjacielu — zdrowiej jak najszybciej.
W Lublinie spotkać można polską flagę, widać kapliczkę, kilka zdjęć z opisem, jak i cmentarzami po obu stronach drogi. Odjeżdżamy do Neceedah, gdzie zamierzamy odwiedzić panią Zosię i zajrzeć do sklepiku oraz muzeum. Fantastyczna, wijąca się szosa wśród pól i lasów prowadzi nas na odpoczynek. Docieramy bezpiecznie do hotelu, w którym czeka nas kolacja, basen i zasłużony sen.
Pani Zosia wyjechała do Lublina na doroczny festyn, więc z naszego spotkania nici. Nastąpiła szybka zmiana planów. Rano pobudka i do kościoła na Mszę św. w miejscowości Tomah, gdzie mieści się kościół pod wezwaniem św. Maryi. Podczas Mszy św. odprawianej w języku angielskim, modlimy się o zdrowie dla naszego chorego przyjaciela Edwarda. Nasze kamizelki wzbudzają zainteresowanie wśród miejscowych parafian, więc szybko pojawiają się rozmowy, wymiana myśli, pytania – co, jak, gdzie..? Zaproszenie na przyszłość—milo.
Robimy kilka zdjęć i powoli rozpoczynamy spokojny powrót bocznymi drogami do zatłoczonego hrabstwa Cook w stanie Illinois.
***
III Motocyklowy Rajd
„Ojców Naszych Starym Szlakiem–Wisconsin” przeszedł do historii.
Dziękujemy kolegom za rajdowe towarzystwo, wzorową jazdę, cierpliwość na trasie, jak i pogodę ducha.
Zapraszam i zachęcam do wyjazdu z nami w 2024 r. – warto
Autor tekstu: Jacek Kawczyński
poznaj nas
RAJD KATYŃSKI PAMIĘĆ I TOŻSAMOŚĆ USA
Poznaj nas bliżej
i dołącz do wspólnej jazdy w Stanach Zjednoczonych.
Zdjęcia na stronie: www.facebook.com/rajdkatynusa