Z przyjaciółmi po Beskidzie
Spędziłem wczoraj cudowny dzień z ośmioma wspaniałymi ludźmi.
Wiele nas różni, bo jesteśmy z różnych miast, różne wykształcenie i różną pracę wykonujemy. Różne zainteresowania, różny stan cywilny, różna zasobność kieszeni, a nawet i płeć nie u wszystkich taka sama.
Więc dlaczego z nimi?
Bo jest coś, co pozwala pokonać te wszystkie różnice, pokonywać razem setki kilometrów i czuć się wspaniale w swoim gronie. To pasja związana z motocyklowymi podróżami i wiara, że Bóg nam towarzyszy, nawet jeżeli jesteśmy ludźmi dalekimi od jego oczekiwań.
A Bóg towarzyszył nam jużw niejednej wspólnej
pielgrzymce po Europie.
Tak się poznaliśmy.
Dla takich ludzi i takiego dnia warto było zerwać się w sobotę przed szóstą rano. Pierwszą osobą jaką tego dnia spotkałem był Przemek, który dojechał do Tychów z Zabrza. Razem pokonaliśmy pierwszy poranny odcinek na miejsce zbiórki. Tam już czekał na nas gospodarz i szef naszej grupy – ksiądz Marek. Był też Zygmunt, Wacek, Krzyś, Paweł i Ania. Niebawem dołączył ksiądz Robert. Modlitwa i można było ruszać.
Marek, poprowadził nas sobie znanymi drogami w kierunku Myślenic, dalej przecięliśmy odnogę Jeziora Dobczyckiego, aby dotrzeć do Lipnicy Murowanej. Ja jak zwykle znużenie zwalczałem śpiewem i mam nadzieję, że Bóg litościwy wybaczy mi moje wykonanie, a przez to profanacje różnych pieśni. W Lipnicy chwila na odpoczynek i uzupełnienie kalorii. Wacek, jak zwykle, kufry ma pełne zaopatrzenia dla całej grupy. Inni wybierają,podobno tradycyjne, lody. Pogoda dopisuje.
Za Lipnicą polecam Wam obfitującą w serpentyny drogę (dokładnie pomiędzy Tymową i Iwkową). Potem przeprawa promowa i jesteśmy w Tropiu. W miejscu, gdzie prawie 1000 lat temu, stąpał jeden z najstarszych naszych świętych – święty Świerad. Tu miał swoją pustelnię.
Dalej jedziemy trasą brzegiem Jeziora Czchowskiego i rzeki Dunajec. Z siodła podziwiamy kilka warowni i pięknych widoków. Kolejny przystanek to punkt widokowy Dąbrówka Szczepanowska. Przepiękna i jakże daleka panorama. Widzimy budynki Tarnowa i Brzeska oraz przepięknie wijący się Dunajec.
Dalej na trasie mamy jeszcze dwie wierze widokowe Brzanka i Bruśnik. Każda cieszy wzrok pięknymi widokami. W Stróżach Niżnych stajemy u Sądeckiego Bartnika na kawie i soczkach – fajnie zorganizowana atrakcja turystyczna. Można zaopatrzyć się w miodopochodne specjały, a nawet nauczyć się jak założyć własną pasiekę. Niewykluczony nocleg.
Kolejny skok to już docelowa Wysowa Zdrój. A dokładnie Hańczowa, gdzie Zygmunt zaprowadził nas na miejsce biwakowe. Miejscówka fajna, tylko nie oznakowana, więc wiedzą o niej tylko miejscowi. No od teraz też i my. Tu znów Wacek błysnął swoim zaopatrzeniem. Pyszne były kiełbaski i steki pieczone na świeżo zerwanych patykach i na tackach w żarze ogniska – jakoś trzeba było sobie radzić. Nawet bezalkoholowe piwo smakuje wybornie.
Zbliża się wieczór i trzeba się sprężyć, aby przed nocą zdążyć do domu. Wracamy do Nowego Sącza i dalej jedną z piękniejszych polskich dróg (28) przez Limanową i Mszanę Dolną. Sam zatrzymuję się na moment, aby zrobić Wam kilka zdjęć z drogi, bo aparat na sławetnym kijaszku mam zepsuty i nie mogę robić zdjęć jadąc. Potem jeszcze odrobina dynamicznej jazdy Zakopianką (S7), całą, zwartą kolumną.
Wspomnienia Warto pomarzyć
Znów przypominam sobie nasze podróże po drogach Europy
i marzę, że jeszcze nie raz uda się nam wyruszyć wspólnie w takie trasy.
Żegnamy się z częścią grupy przed Krakowem i dalszy powrót kontynuuję już z Przemkiem. Jedziemy na Zator, Oświęcim (trasa 44) i do Tychów. Od Bierunia deszcz, ale nic już nie przeszkadza i nie może popsuć humoru człowiekowi, gdy wraca szczęśliwy po takim dniu.
***
Autor tekstu i zdjęć: Janusz
poznaj Janusza na blog'u
Myśli nieokrzesane Belfra jednego
Motocyklista prowadzący blog, na którym umieszcza ciekawe i pełne humoru opowieści o swoich podróżach.
Warto zajrzeć i poczytać o jego przygodach.
Zdjęcia na stronie: https://blog.jasssiu.tychy.pl/